W Marszewie pod Gdynią znajduje się bardzo interesujący Leśny Ogród Botaniczny, którego pracownicy popularyzują wiedzę dotyczącą tematyki leśnej, organizując warsztaty dla szkół i przedszkoli oraz tzw. ogrodowe niedziele. Wielkimi krokami zbliża się jesień, więc tematyką dzisiejszej ogrodowej niedzieli były grzyby. Wprawdzie Międzynarodowy Dzień Grzyba wypada 24 września, jednak w Marszewie mały festiwal z tej okazji odbył się już dziś. Amelka i Kubuś nie lubią jeść grzybów leśnych, pieczarki zaś zjedzą tylko na pizzy, więc pomyślałam, że może jak się więcej o grzybach dowiedzą, zmienią nieco zdanie.
W ogrodzie tym byliśmy już kilka razy na odbywającym się rokrocznie od kilku lat na przełomie maja i czerwca pikniku "Craftuj z leśnikami". Dzieci lubią ten piknik, bo nawiązuje do popularnej gry komputerowej Minecraft, ja lubię ten piknik ze względu na możliwość degustacji pysznej zupy pokrzywowej i pieczonego dzika :) Zresztą sam ogród botaniczny jest wart odwiedzenia, nawet jeśli nie mamy ochoty wziąć udziału w warsztatach czy piknikach - w wyznaczonych miejscach, pod wiatą, bezpłatnie można zorganizować ognisko (oczywiście trzeba tylko przywieźć swój prowiant), na trawce można rozłożyć koc i urządzić swój własny piknik, do czego pracownicy Ogrodu zachęcają. Dla dzieci z kolei jest nieduży plac zabaw.
Na miejsce dotarliśmy przed godz. 11, na którą był zaplanowany warsztat prof. dr hab. Martina Kukwy z Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego pt. "Znane i mniej znane sposoby wykorzystywania grzybów przez człowieka". Pan profesor w bardzo ciekawy sposób opowiedział o grzybach i porostach, wzbogacając swoją prezentację wieloma ciekawostkami i anegdotami. Amelka i Kubuś dowiedzieli się, że grzyby można spotkać nie tylko w lesie czy na sklepowej półce, ale również w powietrzu, na skórze czy nawet wewnątrz każdego człowieka czy zwierzęcia. Do grzybów zaliczają się również drożdże.
Elementem warsztatu był quiz na rozpoznanie grzybów jadalnych i trujących. Okazuje się, że niestety nie tak łatwo odróżnić jedne od drugich - określanie jadalności grzyba na podstawie tego, czy pod kapeluszem posiada blaszkę czy nie, może być ryzykowne. Poza tym, grzyby jadalne w jednej części świata mogą być trujące gdzie indziej ze względu na inne warunki, w których rosną. Pan profesor radził, by trzymać się zasady, że jadalne są te grzyby, które do tej pory jadło się w danej rodzinie. Wyruszanie na grzyby z atlasem grzybów może skończyć się przeszczepem wątroby lub nawet zgonem.
Po warsztacie była okazja skosztowania pysznej zupy grzybowej z makaronem - ja z Marcinem zjedliśmy po dwie porcje, dzieci nie dały się namówić.
Kolejną atrakcją był spacer po lesie w poszukiwaniu grzybów z prof. Kukwą. Zdecydowało się w nim wziąć udział raptem kilka osób, więc spacer miał charakter bardzo kameralny, można było zadać pytania profesorowi, który z wielką chęcią dzielił się swoją wiedzą. Po przejściu kilkudziesięciu metrów zaczęliśmy znajdować pierwsze grzyby: lisówki, gołąbki, muchomory i inne, w większości niejadalne lub trujące. Nam jednak nie chodziło o znalezienie grzybów do zjedzenia, więc sam spacer po lesie był fajną przygodą. Największą frajdę miały dzieci, które bacznie rozglądały się za grzybami i z wielkim zainteresowaniem słuchały, co na temat ich znalezisk powie Pan profesor. Spacer umilał nam dzięcioł, który przycupnął wysoko na jednym z drzew i wykuwał dziuplę. Za radą Pana profesora przykładaliśmy ucho do pnia drzewa, na którym siedział dzięcioł - rzeczywiście w środku było słychać jego stukanie.
Pan profesor powiedział nam również ciekawostkę nt. mchu - nie zawsze rośnie on po stronie północnej drzewa, jak wielokrotnie słyszeliśmy. Jest to prawdą w przypadku odsłoniętych/pojedynczych drzew, gdyż wówczas po stronie północnej jest więcej lubianego przez mech cienia i większa wiglotność. Jednak w lesie, gdzie drzewa rosną w bliskiej odłegłości, mech ma cień przez cały dzień, więc na jednym drzewie może rosnąć od strony północnej, a na drugim od południowej. W tym przypadku będzie wybierał tę część pnia, która jest bardziej wilgotna.
Nasz spacer z Panem profesorem trwał blisko godzinę. Po spacerze poszliśmy jeszcze zobaczyć wystawę grzybów jadalnych i trujących oraz wystawę zdjęć Marcina Zawadzkiego zatytułowaną "Leśny zwierzyniec".
To był bardzo udany dzień: nie tylko dowiedzieliśmy się dużo nowych rzeczy, ale mieliśmy okazję sprawdzenia ich w praktyce. Dzięki słonecznej pogodzie spacer po lesie był prawdziwą przyjemnością. Na pewno jeszcze nie raz wrócimy do Marszewa.
Komentarze
Prześlij komentarz