Po zostawieniu dzieci na drugi tydzień ferii u dziadków, korzystając z faktu, że nasza droga wiodła przez Kwidzyn, postanowiliśmy zatrzymać się i zwiedzić znajdujący się tam zamek, który jest reklamowany m.in. na zamku w Malborku.
Bilet normalny kosztował 10 zł, a normalny z audioprzewodnikiem 16 zł – zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję i – jak się później okazało – był to bardzo dobry pomysł.
W zamku znajduje się ekspozycja szkła artystycznego (od niej zaczyna się zwiedzanie), przyrodnicza (poświęcona faunie regionu, zlokalizowana pod koniec trasy zwiedzania), a dodatkowo lektor opowiada o historii Kwidzyna, zamku i Polski oraz o zgromadzonych eksponatach. Nagranie lektorskie, eksponaty i ekspozycja są bardzo ciekawe, aż szkoda że zamek jest tak mało znany, bo ma naprawdę dużo do zaoferowania (szkoda, że nie wyczytacie tego na stronie internetowej zamku).
Poza historią zamku moją uwagę przykuły piece kaflowe – każdy był inny i na dodatek większość (jeśli nie wszystkie) były sprawne i działały, ogrzewając zamkowe wnętrza zimą.
Zamek posiada charakterystyczne gdanisko, czyli średniowieczną latrynę, do której prowadzi długi korytarz wsparty na łukowatych arkadach. Oryginalnie korytarz był drewniany – w razie oblężenia zamku w gdanisku mogli zgromadzić się obrońcy, podpalić korytarz i zamknięci w wysokiej wieży oczekiwać na odsiecz. Obecnie w korytarzu mieści się ekspozycja przedmiotów i urządzeń, których dziś już nie znamy albo znamy w innej formie. Zabierzcie tu koniecznie dzieci, by pokazać, jak kiedyś wyglądały np. gofrownice czy łyżwy, czego używano do rozbijania lodu na rzece lub jeziorze 😊
![]() |
||
Dzieciom na pewno spodobają się ekspozycje poświęcone ptakom i zwierzętom zamieszkującym okoliczne lasy. Na pewno wybierzemy się tu kiedyś z Amelką i Kubusiem 😊
W pobliżu zamku w katedrze św. Jana Ewangelisty znajduje się Krypta Trzech Wielkich Mistrzów Krzyżackich z XIV i XV w.: Wernera von Orseln, Ludolfa Königa von Wattzau i Henryka von Plauen, odkryta w 2007 r. – niestety nie odwiedziliśmy tego miejsca, więc jest na liście do zobaczenia następnym razem 😊
Edit: 17.03.2018 skończyłam czytać książkę Leszka Adamczewskiego pt. „Prusy w ogniu: między Królewcem a Toruniem”, w której w jednym z rozdziałów autor opisuje historię mostu kolejowo-drogowego na Wiśle zbudowanego w latach 1905-1909 w miejscowości Opalenie (woj. pomorskie), ok. 14 km od Kwidzyna. Jest to niezwykła historia, tak jak niezwykła jest historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Most został zbudowany przez Niemców i dzięki dogodnemu położeniu militarnemu zyskał na znaczeniu w czasie I. wojny światowej. Po jej zakończeniu obszar na którym most się znajdował wszedł w skład Polski, która właśnie odzyskała niepodległość. Niedaleko przebiegała granica polsko-niemiecka, ale dla Polski most odgrywał podrzędną rolę, dlatego w 1927 r. została podjęta decyzja o… rozebraniu i przeniesieniu go do Torunia (część elementów wykorzystano przy budowie mostu w Koninie), który potrzebował kolejnej przeprawy rzecznej. Otwarcie mostu drogowego nazwanego im. Józefa Piłsudskiego nastąpiło w Toruniu w 1934 r., podobnie jak za pierwszym razem – na 5 lat przed wybuchem wojny światowej, tym razem II. W pierwszych dniach września 1939 r. most został wysadzony w powietrze przez wojsko polskie, by utrudnić przemieszczanie się wojsk hitlerowskich. Przez Niemców został odbudowany, a następnie również przez Nich zniszczony w 1945 r. Po wojnie ponownie odbudowany funkcjonuje do dziś. Przyznacie, że historia mostu jest niezwykła 😊 Wspominam o niej w tym miejscu, bo w razie pobytu w okolicach Kwidzyna chciałabym zajechać do Opalenia i zobaczyć pozostałości mostu o tak ciekawej historii.
Komentarze
Prześlij komentarz