W styczniu br. miałam możliwość 30-dniowego przetestowania generatora pary firmy Tefal w ramach programu "Satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy". Byłam ciekawa, czy tak zachwalane w mediach i przez niektóre moje koleżanki urządzenie jest warte zapłacenia wyższej niż za żelazko ceny.
Podobno prasujący ubrania ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy prasują ubrania po ich wypraniu, i tych, którzy prasują ubrania przed założeniem - ja należę do tej pierwszej grupy. Nie chciałabym wstawać rano jeszcze wcześniej tylko po to, by prasować ubrania. Lubię uprasować wszystko na raz, by przez kilka dni nie wracać do tematu - jest to też chyba bardziej ekonomiczne niż wielokrotne uruchamianie urządzenia na krótki czas ;-)
Ale znam wiele osób, które nie prasują ubrań, kupując odzież zwracają uwagę, z jakich materiałów jest wykonana i czy na pewno nie wymaga prasowania. Zwykle ci znajomi patrzą na mnie z podziwem albo ze zdumieniem, że mi się chce, a ja po prostu prasuję ze względów higienicznych i estetycznych.
Moje zamiłowanie do prasowania wynika najpewniej z tego, że tak postępowała również moja mama: też wszystko prasowała, nie odkładając niczego na później. Na dodatek np. pościel nosiła do magla - do dziś pamiętam to wspaniałe uczucie, gdy kładłam się spać pod taką wymaglowaną pościel ;-) Dziś magiel najszybciej można znaleźć w skansenie ;-)
Wracając do tematu generatora pary: mój styczniowy test przebiegł pozytywnie, tzn. prasowanie generatorem pary spodobało mi się, gdyż prasowało się szybciej i skuteczniej.
Jednak zauważyłam też dwie wady:
- większą w porównaniu do żelazka głośność, co uniemożliwia prasowanie i oglądanie tv wieczorem (taki miałam zwyczaj podczas prasowania żelazkiem), gdy dzieci śpią w sąsiednich pokojach, bo tv musi być włączony głośniej, co może obudzić dzieci,
- krótszą żywotność deski do prasowania - generator produkuje więcej pary, więc standardowa deska (nie taka z płytą wiórową, ale z takim metalowym stelażem, na którym jest pokrowiec) szybciej będzie rdzewieć od spodu.
I to tyle! Oszczędność czasu i lepsze efekty jednak przeważyły, dlatego gdy tylko zobaczyłam w okazyjnej cenie generator pary firmy Bosch z linii Sensixx DS38 AdvancedSteam, natychmiast dokonałam zakupu :) To nie jest wpis sponsorowany - generator pary tej marki wybrałam ze względu na okazyjną cenę, wyższą moc (3100 W kontra 2400 W) i wyższe ciśnienie produkowanej pary (6,5 bara kontra 4 bary) niż w testowanym wcześniej modelu Tefala.
Wybrany przeze mnie produkt ma kilka programów prasowania: i-Temp Advanced (uniwersalny), AntiShine (zapobiega "błyszczeniu" prasowanego ubrania), Silk (do jedwabiu), Lingerie Synthetics (do bielizny i obrań z włókien sztucznych), Linen (do ubrań lnianych), Jeans, Shirts Cotton (do ubrań bawełnianych) i Wool (do ubrań wełnianych). Ja najczęściej korzystam z programów: Jeans (z powodu wyższej temperatury i krótszego prasowania) i Lingerie (gdy prasuję ubrania z domieszką włókien sztucznych).
Generator pary zużywa dużo energii, jednak można to zużycie zmniejszyć (nawet o 30%, jak deklaruje producent) wybierając opcję z literką "e".
Do tej pory prasowanie (żelazkiem) lubiłam, ale z generatorem pary je... pokochałam ;-) Jeśli więc nie lubicie albo nie przepadacie za prasowaniem, rozważcie zakup generatora pary - może Wasze nastawienie ulegnie zmianie ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz